Bez żołnierzy Jednostki Wojskowej NIL właściwie nie mogłaby działać żadna jednostka Wojsk Specjalnych. Dlaczego? Ponieważ operatorzy z podkrakowskich Pychowic odpowiadają za funkcjonowanie systemu dowodzenia tymi wojskami. Zajmują się także zbieraniem oraz analizą danych rozpoznawczych i wywiadowczych.
Generał Włodzimierz Potasiński (zginął w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku) od połowy 2007 roku, czyli od objęcia stanowiska dowódcy Wojsk Specjalnych, rozpoczął starania o utworzenie kolejnej, obok warszawskiej Wojskowej Formacji Specjalnej GROM (JW 2305), lublinieckiego 1 Pułku Specjalnego Komandosów (JW 4101) oraz gdyńskiej Morskiej Jednostki Działań Specjalnych MW Formoza (JW 4026), jednostki specjalnej.
Miała się ona zajmować tym, czym nie zajmowała się dotychczas żadna jednostka w naszej armii, czyli wsparciem poddziałów specjalnych w zakresie dowodzenia, wywiadu i rozpoznania oraz zabezpieczenia logistycznego.
Jak podkreślają współpracownicy, gen. Potasiński nie zamierzał odkrywać Ameryki czy wyważać otwartych drzwi. Jednostki takie jak polski NIL mają już nasi sojusznicy. Angielskich komandosów z SAS, czyli Special Air Service, wspiera SRR (Special Reconnaissance Regiment), a amerykańskim operatorom z Delta Force już od ponad trzydziestu lat pomagają specjaliści z USAISA, czyli USA Intelligence Support Activity.
Mimo oporu sporej grupy decydentów gen. Potasińskiemu udało się przekonać MON do pomysłu utworzenia Jednostki Wsparcia Dowodzenia i Zabezpieczenia Wojsk Specjalnych. Powstała w grudniu 2008 roku.
Na początek logistyk
Jej pierwszym dowódcą został płk Mariusz Skulimowski. Nominacja logistyka, który przez lata służył w 10 Brygadzie Logistycznej w Opolu, a do Wojsk Specjalnych, a dokładnie do GROM-u trafił dopiero w 2007 roku, była sygnałem, jakiego autoramentu będzie nowa jednostka.
Major Krzysztof Łukawski, szef Sekcji Wychowawczej JW NIL, opowiada, że trzy podstawowe zadania stojące przez operatorami JWDiZWS nie zmieniły się do dzisiaj. Po pierwsze, organizowanie i realizowanie przedsięwzięć związanych z prawidłowym funkcjonowaniem systemu dowodzenia Wojsk Specjalnych. Po drugie, wsparcie informacyjne operacji specjalnych. I po trzecie, organizowanie systemu zabezpieczenia finansowego i logistycznego na potrzeby funkcjonowania tych wojsk.
Co to oznacza w praktyce? Żołnierze NIL-a działają niejednokrotnie jak agenci służb specjalnych, a nie jak komandosi. Wykonują najczęściej zadania na pograniczu rozpoznania osobowego (HUMINT) i elektromagnetycznego (SIGINT) oraz operacji specjalnych. Dostosowana do nich jest struktura jednostki, która obejmuje trzy zespoły: Zespół Wsparcia Informacyjnego, Zespół Dowodzenia oraz Zespół Zabezpieczenia Logistycznego. W strukturze JW NIL jest również Grupa Zabezpieczenia Medycznego.
Kim oni są?
Ponieważ JW NIL jest obok JW AGAT najmłodszą jednostką specjalną naszej armii, jej trzon stanowią żołnierze z pozostałych jednostek podległych Dowództwu Wojsk Specjalnych. Kandydaci musieli również przejść selekcję. – To jednostka wybiera kandydatów, a nie oni jednostkę – podkreśla mjr Łukawski i dodaje, że złożyć dokumenty-ankietę może każdy żołnierz lub funkcjonariusz służb mundurowych. Każdy też może zostać zaproszony do wzięcia udziału w weryfikacji. Jej pozytywne ukończenie nie oznacza jednak, że automatycznie będzie służył w Jednostce Wojskowej NIL. Kandydaci, którzy przejdą eliminacyjne sito, są kierowani na specjalistyczne szkolenie, takie jak komandosi z pozostałych jednostek DWS.
Komandosi z NIL-a zdobywają szlify w najlepszych ośrodkach szkolenia sił specjalnych, np. w Belgii, Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Przechodzą również specjalistyczne szkolenia, jak chociażby te w Gujanie Francuskiej, czy lawinowe organizowane przez TOPR. – Do dyspozycji mają najnowszy i najbardziej zaawansowany technologicznie sprzęt nie tylko rozpoznania, lecz także dowodzenia, łączności i informatyki oraz zabezpieczenia logistycznego – opowiada mjr Łukawski.
Sprawdzeni w boju
Chociaż przedstawiciele JW NIL nie chcą chwalić się akcjami bojowymi, w których brali udział. Z pewnością można jednak stwierdzić, że są zaangażowani w każdą operację, w której uczestniczą polscy komandosi w Afganistanie.
Z Zespołu Wsparcia Informacyjnego wydzielono dla polskiego kontyngentu w Afganistanie Grupę Wsparcia Informacyjnego. Jej głównym zadaniem jest wspieranie procesu decyzyjnego dowódców zgrupowań naszych Wojsk Specjalnych: Task Force-49 i Task Force-50. GWI pomaga również pozostałym elementom kontyngentu oraz zespołom bojowym.
Operatorzy z GWI dzięki trzem sekcjom: rozpoznania osobowego, nazywanej HUMINT od angielskiego „human intelligence”, rozpoznania obrazowego – IMINT, od angielskiego „imagery intelligence” oraz sekcji analizy danych dostarczają sztabowi PKW informacje o partyzantach. Dzięki temu dowództwo kontyngentu wie, gdzie przebywają, jakie mają uzbrojenie i wyposażenie, kto z nimi współpracuje, gdzie można spodziewać się zasadzki bądź znajdują się ukryte składy broni i amunicji.
Dlaczego NIL?
Jak podkreślają żołnierze jednostki, wybór jej patrona, od którego w 2011 roku przejęła ona również wyróżniającą nazwę, nie był przypadkowy. – Funkcjonowanie dzisiejszej Jednostki Wojskowej NIL odzwierciedla funkcjonowanie Kedywu – wyjaśnia mjr Łukawski.
Kedyw, czyli Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej, które funkcjonowało od listopada 1942 do stycznia 1945 roku, było odpowiedzialne nie tylko za planowanie akcji dywersyjnych i sabotażowych na obszarze kraju, lecz także między innymi za analizę metod i sposobów prowadzenia walki, szkolenie dowódców oraz produkcję uzbrojenia. Twórcą i pierwszym komendantem Kedywu był pułkownik August Emil Fieldorf, pseudonim „Nil”.
Generał Włodzimierz Potasiński (zginął w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku) od połowy 2007 roku, czyli od objęcia stanowiska dowódcy Wojsk Specjalnych, rozpoczął starania o utworzenie kolejnej, obok warszawskiej Wojskowej Formacji Specjalnej GROM (JW 2305), lublinieckiego 1 Pułku Specjalnego Komandosów (JW 4101) oraz gdyńskiej Morskiej Jednostki Działań Specjalnych MW Formoza (JW 4026), jednostki specjalnej.
Miała się ona zajmować tym, czym nie zajmowała się dotychczas żadna jednostka w naszej armii, czyli wsparciem poddziałów specjalnych w zakresie dowodzenia, wywiadu i rozpoznania oraz zabezpieczenia logistycznego.
Jak podkreślają współpracownicy, gen. Potasiński nie zamierzał odkrywać Ameryki czy wyważać otwartych drzwi. Jednostki takie jak polski NIL mają już nasi sojusznicy. Angielskich komandosów z SAS, czyli Special Air Service, wspiera SRR (Special Reconnaissance Regiment), a amerykańskim operatorom z Delta Force już od ponad trzydziestu lat pomagają specjaliści z USAISA, czyli USA Intelligence Support Activity.
Mimo oporu sporej grupy decydentów gen. Potasińskiemu udało się przekonać MON do pomysłu utworzenia Jednostki Wsparcia Dowodzenia i Zabezpieczenia Wojsk Specjalnych. Powstała w grudniu 2008 roku.
Na początek logistyk
Jej pierwszym dowódcą został płk Mariusz Skulimowski. Nominacja logistyka, który przez lata służył w 10 Brygadzie Logistycznej w Opolu, a do Wojsk Specjalnych, a dokładnie do GROM-u trafił dopiero w 2007 roku, była sygnałem, jakiego autoramentu będzie nowa jednostka.
Major Krzysztof Łukawski, szef Sekcji Wychowawczej JW NIL, opowiada, że trzy podstawowe zadania stojące przez operatorami JWDiZWS nie zmieniły się do dzisiaj. Po pierwsze, organizowanie i realizowanie przedsięwzięć związanych z prawidłowym funkcjonowaniem systemu dowodzenia Wojsk Specjalnych. Po drugie, wsparcie informacyjne operacji specjalnych. I po trzecie, organizowanie systemu zabezpieczenia finansowego i logistycznego na potrzeby funkcjonowania tych wojsk.
Co to oznacza w praktyce? Żołnierze NIL-a działają niejednokrotnie jak agenci służb specjalnych, a nie jak komandosi. Wykonują najczęściej zadania na pograniczu rozpoznania osobowego (HUMINT) i elektromagnetycznego (SIGINT) oraz operacji specjalnych. Dostosowana do nich jest struktura jednostki, która obejmuje trzy zespoły: Zespół Wsparcia Informacyjnego, Zespół Dowodzenia oraz Zespół Zabezpieczenia Logistycznego. W strukturze JW NIL jest również Grupa Zabezpieczenia Medycznego.
Kim oni są?
Ponieważ JW NIL jest obok JW AGAT najmłodszą jednostką specjalną naszej armii, jej trzon stanowią żołnierze z pozostałych jednostek podległych Dowództwu Wojsk Specjalnych. Kandydaci musieli również przejść selekcję. – To jednostka wybiera kandydatów, a nie oni jednostkę – podkreśla mjr Łukawski i dodaje, że złożyć dokumenty-ankietę może każdy żołnierz lub funkcjonariusz służb mundurowych. Każdy też może zostać zaproszony do wzięcia udziału w weryfikacji. Jej pozytywne ukończenie nie oznacza jednak, że automatycznie będzie służył w Jednostce Wojskowej NIL. Kandydaci, którzy przejdą eliminacyjne sito, są kierowani na specjalistyczne szkolenie, takie jak komandosi z pozostałych jednostek DWS.
Komandosi z NIL-a zdobywają szlify w najlepszych ośrodkach szkolenia sił specjalnych, np. w Belgii, Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Przechodzą również specjalistyczne szkolenia, jak chociażby te w Gujanie Francuskiej, czy lawinowe organizowane przez TOPR. – Do dyspozycji mają najnowszy i najbardziej zaawansowany technologicznie sprzęt nie tylko rozpoznania, lecz także dowodzenia, łączności i informatyki oraz zabezpieczenia logistycznego – opowiada mjr Łukawski.
Sprawdzeni w boju
Chociaż przedstawiciele JW NIL nie chcą chwalić się akcjami bojowymi, w których brali udział. Z pewnością można jednak stwierdzić, że są zaangażowani w każdą operację, w której uczestniczą polscy komandosi w Afganistanie.
Z Zespołu Wsparcia Informacyjnego wydzielono dla polskiego kontyngentu w Afganistanie Grupę Wsparcia Informacyjnego. Jej głównym zadaniem jest wspieranie procesu decyzyjnego dowódców zgrupowań naszych Wojsk Specjalnych: Task Force-49 i Task Force-50. GWI pomaga również pozostałym elementom kontyngentu oraz zespołom bojowym.
Operatorzy z GWI dzięki trzem sekcjom: rozpoznania osobowego, nazywanej HUMINT od angielskiego „human intelligence”, rozpoznania obrazowego – IMINT, od angielskiego „imagery intelligence” oraz sekcji analizy danych dostarczają sztabowi PKW informacje o partyzantach. Dzięki temu dowództwo kontyngentu wie, gdzie przebywają, jakie mają uzbrojenie i wyposażenie, kto z nimi współpracuje, gdzie można spodziewać się zasadzki bądź znajdują się ukryte składy broni i amunicji.
Dlaczego NIL?
Jak podkreślają żołnierze jednostki, wybór jej patrona, od którego w 2011 roku przejęła ona również wyróżniającą nazwę, nie był przypadkowy. – Funkcjonowanie dzisiejszej Jednostki Wojskowej NIL odzwierciedla funkcjonowanie Kedywu – wyjaśnia mjr Łukawski.
Kedyw, czyli Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej, które funkcjonowało od listopada 1942 do stycznia 1945 roku, było odpowiedzialne nie tylko za planowanie akcji dywersyjnych i sabotażowych na obszarze kraju, lecz także między innymi za analizę metod i sposobów prowadzenia walki, szkolenie dowódców oraz produkcję uzbrojenia. Twórcą i pierwszym komendantem Kedywu był pułkownik August Emil Fieldorf, pseudonim „Nil”.